Przenieślimy się pod inny adres:)
ZAPRASZAM :)
Lubię to!
niedziela, 27 lipca 2014
Metamorfoza Hashimotki!
Moi Kochani:) Zaczynamy
nowy tydzień - z nową motywacją! Przeczytajcie historię Hashimotki, która nie
traci ducha walki - można? Można! Tak trzymaj!!!
Witam!
Chciałam ci bardzo podziękować za twojego bloga -- jest bardzo pomocny. 2
miesiące temu dowiedziałam się, że mam Hashimoto - bardzo byłam
słaba, nie miałam siły miałam potworne bóle głowy...Nie było dnia, żeby mnie
głowa nie bolała, włosy mi wypadały...wciąż są bardzo suche.
Waga rosła - ważyłam już ponad 73 kg przy wzroście 164 cm, ale ostro ćwiczyłam mimo, że za każdym razem czułam się jakbym umierała...Pierwszy kilogram zrzuciłam po 2 miesiącach, ale nie poddałam się...Po 7 miesiącach udało mi się zgubić 10 kg! Najlepsze uczucie w moim życiu!
Ale jak waga stanęła to koniec...Nic już nie potrafiłam zrzucić, więc postanowiłam iść i zrobić badania. Z badań oprócz tego, że miałam podwyższony cholesterol i moje białka krwi były obniżone to niby wszystko było ok...Jakieś 3 lata temu chorowałam na niedoczynność, brałam przez ten czas Letrox, ale później doktor mi powiedział, że już jest dobrze i że nie muszę brać tabletek.
Teraz, gdy
robiłam badania to sprawdziłam też hormony tarczycy, ale wyniki były dobre.
Lekarka kazała mi zrobić dodatkowe testy na białaczkę i przeciwciała na
Hashimoto. Wynik wykazał, że jest coś nie tak! Norma przeciwciał była do
34 a ja miałam 140!!! Dostałam tabletki i trochę lepiej się czuję, ale jeszcze
nie na 100%.
Na razie dalej trzymam dietę. Ćwiczę 6 razy w tygodniu, ale niestety już nie umiem schudnąć. Waga stoi nadal, ale się nie poddam! Ważne, żeby nie rosła a jak stoi to niech stoi. :) Niestety dalej włosy mam bardzo suche -- wciąż wypadają. Poza tym straszne wypryski na twarzy, mimo ze jestem po 30-stce. Biorę witaminy - witaminę D, cynk i selen. Piję herbatę z bratka i pokrzywy na pozbycie się toksyn i codziennie rano piję szklankę ciepłej wody z całą lub połową cytryny. Trzymam głowę wysoko i mam nadzieję, że jutro będzie lepiej :) Czas działa cuda!!!
Śródziemnomorskie paluszki z cukinii
Śródziemnomorskie paluszki z cukinii
(zaczerpnięte od @ifoodreal)
Składniki:
- 4 cukinie
- 1 szklanka posiekanej papryki czerwonej
- pół szklanki bardzo drobno skrojonych pomidorów
- pół szklanki bardzo drobno skrojonych oliwek
- 1/4 szklanki posiekanego i gniecionego czosnku
- 4 łyżeczki rozdrobnionego oregano
- 1 łyżeczka czarnego suszonego pieprzu
- 1/4 szklanki drobno posiekanej pietruszki
- 1/4 szklanki fety
Sposób przyrządzania:
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Przekrój cukinie na pół i
łyżeczką usuń środek. Środek też jest jadalny, więc śmiało możesz go zjeść :)
Odłóż cukinię na bok. W misce wymieszaj paprykę, pomidory, oliwki, czosnek,
oregano i pieprz. Wypełnij cukinie tym nadzieniem, postaraj się zrobić to tak,
żeby nie wysypywało się po bokach. Wstaw do naczynia żaroodpornego i piecz
przez ok. 15-20 minut. Posyp paluszki serem feta i wstaw na kolejne 3 minuty,
aż ser zbrązowieje. Wyjmij z piekarnika i posyp pietruszką. Paluszki są pyszne
zarówno na zimno, jak i na ciepło! Możesz trzymać je przykryte w lodówce do 2-3
dni. Smacznego! <3
sobota, 26 lipca 2014
da się! patrzymy przed siebie :)
To będzie długa historia, ale zapraszam do lektury, jeśli znajdziesz czas:)
O tym, że mam niedoczynność dowiedziałam się za późno, a
może właśnie w porę?
Rocznik ‘89
Waga przed chorobą: 64 kg
Wzrost 168 cm
Na początku stycznia 2012 zaczęła mnie męczyć
bezsenność – każdej nocy usilnie starałam się zasnąć, ale kończyło się przewracaniem
z boku na bok, frustracją, bólami w klatce piersiowej i przyspieszonym pulsem.
W ciągu dnia miałam problemy z koncentracją, momenty, w których rozrywała mnie
energia (jak gdybym wypiła 3 energetyki), a zaraz potem drastycznie spadała
(mimo to nie byłam w stanie zasnąć nawet w ciągu dnia). Po 5 bezsennych miesiącach
wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem guza przysadki mózgowej – stwierdzono u
mnie hiperprolaktynemię i wysoki kortyzol. MRI wykazało, że guza nie ma, zatem
wypuszczono mnie do domu z informacją, że to wszystko przez stres. Na TSH
powyżej 4.5 nikt nie zwrócił uwagi…
Możliwe, że to był stres – w czerwcu
miałam wylecieć do Kanady na rok. Tak wybrałam i byłam przekonana, że to
bardziej ekscytacja niż stres :) Potrzebowałam zmian w życiu i to miał być
początek czegoś nowego. Razem z dwiema przyjaciółkami wyleciałyśmy do Vancouver
zupełnie w ciemno – nie miałyśmy tam ani znajomych, ani pracy, ani mieszkania.
Zaczynałyśmy od totalnego zera, przechodziłyśmy szkołę życia w obcym kraju, prawie
na końcu świata. Kanada to raj dla ludzi, którzy uwielbiają zdrowe żywienie i
styl życia – na każdym rogu widzisz siłownie, studia jogi, sklepy spożywcze
zorientowane są na produkty organiczne. Wystarczy jeden spacer i widzisz, że
ludzie otyli to tutaj rzadkość – także ze względu na sprawny system opieki
zdrowotnej, wyższy standard życia oraz wszechobecne zaproszenie do aktywności
fizycznej i zdrowej diety:)) Razem z przyjaciółką wykorzystałyśmy to w pełni –
spacery nad oceanem, zwiedzanie, basen pod gołym niebem; naszą tłustą „polską” kuchnię zamieniłyśmy na
krewetki, łososia i warzywa. We wrześniu waga wskazała 60 kg. Wtedy też
dołączył do nas mój ówczesny partner.
Początkowo pracowałam na nocne
zmiany w hotelu jako recepcjonistka – nie działało to dobrze z zażywaniem Bromergonu
(miał pomóc mi zbić prolaktynę), po 3 miesiącach byłam wycieńczona, więc
musiałam zmienić pracę. Próbowałam szczęścia w kawiarni i cukierni francuskiej.
Gdy nadszedł ‘martwy sezon’, okazało się, że w Kanadzie wcale nie jest tak
różowo – pracodawca wysyłał Cię do domu, jeśli biznes się nie kręcił – jeżeli
brakowało klientów skutkowało to obcięciem godzin pracy i mniejszym
wynagrodzeniem. Znów stres. Jednak moja reakcja przeraziła mnie samą –
niekontrolowany płacz i załamanie. Wtedy zaczęłam też dostrzegać, że włosy
wypadają mi garściami i moje ciało robi się ‘sflaczałe’. Myślałam, że to pewnie
brak witamin i efekt zażywania antykoncepcji.
Dzięki wsparciu przyjaciółki i partnera
ruszyłam do przodu – rozwiązaniem było dla mnie znalezienie trzech różnych
prac. I tak oto stałam się technikiem farmacji, recepcjonistką i baristką w
hotelu, w którym przyjmowaliśmy gości VIPów (m.in. Meryl Streep, Daniela
Radcliffe’a):) Po drodze było wiele przygód – i tych dobrych, i złych, ale
razem daliśmy radę. W Wigilię
zaręczyliśmy się. Ostatnie pół roku w Kanadzie to
był dla mnie maraton pracy – zdarzało mi się nawet po 14 godzin dziennie.
Mieliśmy w planach wymarzoną miesięczną wycieczkę po Stanach. W tym wirze pracy
nie dostrzegłam tego jak się zmieniam – moje ciało stawało się coraz większe
(mimo, że nie zmieniłam sposobu odżywania), czułam się zmęczona (jestem osobą,
która nie toleruje narzekania - przy takim nakładzie pracy zmęczenie chyba jest
naturalne?),włosy wciąż wypadały na potęgę, a metabolizm spadł do poziomu
zerowego. Wróciły moje kłucia w klatce piersiowej, do tego dołączyło drętwienie
kończyn. Koledzy z pracy namawiali mnie, żebym skorzystała z naszej kliniki i zrobiła
sobie badania krwi, ale wolałam wydać te 100 dolarów na siłownię.
To był kwiecień 2013, waga na
siłowni: 68 kg. Przerażenie. To nie mogłam być ja. Czułam się okropnie, jakby
ktoś mnie uwięził w obcym ciele. Mimo, że próbowałam coś zmienić – ćwiczenia
nie przynosiły żadnych pozytywnych zmian, moja słaba kondycja i szybkie zmęczenie
sprawiały, że po godzinie ćwiczeń nie miałam siły na nic – a przecież czekała
mnie jeszcze praca.
W czerwcu 2013 pożegnaliśmy
Kanadę i wyruszyliśmy do Stanów, zaczęliśmy od Kalifornii i skończyliśmy w
Nowym Jorku. Takie wyjazdy to nie najlepszy pomysł dla nieświadomie
niedoczynnych – stołowaliśmy się przeważnie w knajpkach, a sami wiecie jak
zdrowe jest amerykańskie jedzenie. Pewnego ranka w NYC znów ogarnęła mnie
panika – obudziłam się i zobaczyłam przed sobą ogromne, tłuste nogi –
przynajmniej 2 razy większe niż te, które miałam kiedyś. Mój partner zapewniał
mnie, że dla niego wciąż jestem najpiękniejszą kobietą na świecie.
Mimo tego, co nastąpiło później wciąż uważam te wspomnienia za jedne z najlepszych w moim życiu. Tutaj właśnie kończy się ten dobry rozdział. Powrót do Polski – mama od razu wysłała mnie na wyniki, TSH 8.5, waga 71 kg. Niedoczynność tarczycy. Wizyta u endokrynologa dopiero w październiku. Nie wiedziałam, że Euthyrox może przepisać mi nawet lekarz rodzinny. Pani doktor zaleciła mi dawkę pół 25 i zdrowe odżywianie – nie zagłębiała się w szczegóły („poszuka pani w Internecie, aha no i można poćwiczyć”). Nie wiedziałam co mnie czeka. Został mi ostatni rok studiów, ale marzyło nam się obojgu, że zaczniemy jeszcze studiować tłumaczenia. (Nie)stety, tylko ja się dostałam. Wiedziałam, że będzie ciężko – 2 kierunki, cały dzień na uczelni plus masa pracy w domu. Myśl o siłowni po prostu odrzuciłam, chciałam jak najwięcej czasu spędzić z ówczesnym narzeczonym.
Wtedy podpatrzyłam, że moja
młodsza siostra Kinga ćwiczy z Ewą Chodakowską. Początkowo miałam sceptyczne
podejście – to pewnie kolejna sezonowa gwiazda, którą zresztą szeroko
krytykowano za to, że źle demonstruje ćwiczenia. Jednak kiedy zaczęłam ćwiczyć
z Kingą trening 6 minut po trzy razy w tygodniu, zauważyłam, że moja kondycja
się poprawia. Po miesiącu ćwiczeń i
przyjmowaniu Euthyroxu moja waga wskazała 73kg. Załamałam się. Jednak dalej
ćwiczyłam, teraz 4 razy w tygodniu, dołączyłam do tego Skalpel. Z braku czasu i
silnego stresu, którego wtedy doświadczałam, nie przyjrzałam się swojej diecie.
Mój partner stracił zainteresowanie tym co się
ze mną dzieje. Gdy wracał do domu, kierował się od razu do monitora. Później
dowiedziałam się dlaczego. 3 kolejne
miesiące to tylko kłótnie, próby negocjacji (czy w ogóle można negocjować nad
brakiem lojalności i wsparcia)? Żałuję tylko, że to tak długo trwało i że nie skończyło się w cywilizowany sposób:] Przez telefon,
siedząc w pubie powiedział mi, że „od dawna nie widzi we mnie kobiety i kocha
mnie jak siostrę”. Przez pierwszy moment zastanawiałam się czy sam na to wpadł,
czy może to ona mu to podpowiedziała. Później
to już nie miało znaczenia, w tamtym momencie dla mnie umarł.
fot.studi8 |
Moje wyniki wskazywały na silną anemię--nie mogłam spać, jeść, pić… Zemdlałam na schodach. Za wszelką cenę chciałam pokazać wszystkim, że jestem silna i świetnie poradzę sobie sama. Ale psycholog podpowiedziała mi, że mam prawo do żałoby. Mam prawo do przejścia wszystkich etapów – szoku, niedowierzania, smutku, ale wreszcie ukojenia i akceptacji. Byłam gdzieś pomiędzy drugim a trzecim etapem, kiedy stwierdziłam, że moje ciało też musi wyjść z tego zwycięsko.
Wtedy zrobiłam sobie detoks, o którym
Wam wspominałam – dietę owocowo-warzywną, jednak trochę oszukiwałam. Przez dwa
tygodnie, zaczynałam dzień od Euthyroxu (teraz zwiększonego do dawki 50), potem wyciskanym
sokiem z pomarańczy, grejpfruta i pietruszki. Kolejne posiłki to były
przeważnie surowe warzywa, zupy, leczo, sałatki. Bardzo chciałam wrócić do
ćwiczeń, dlatego do moich owocowo-warzywnych kompozycji dodawałam stopniowo
twarożek, jogurty, pieczywo pełnoziarniste, chude mięso, ryby i jaja.
Wprowadziłam zdrowe żywienie. Zmieniłam częstotliwość posiłków z 2-3 do 5 razy
dziennie.
Rano, swoje ’30 minut po Euthyroxie’ przeznaczałam na przygotowanie
lunchu na uczelnię – przeważnie były to sałatki warzywne z moim ulubionym
awokado plus jogurt z otrębami. Znalazłam swoje naturalne chipsy- zaczęłam
wcinać błonnik, gdy tylko złapał mnie ‘mały głód’. Jeśli chodzi o ćwiczenia, do
Skalpela, 6-minut, dołączyłam Skalpel II i Killera. Po każdym treningu
dodawałam jeszcze 10 minutowe ćwiczenia na różne partie ciała np. Mel B,
Tiffany Rothe. Zapisałam się na siłownię
i na zajęcia fitness (płaski brzuch, step, jędrne pośladki, stretching). Dbałam
o to, żeby ćwiczyć 5 razy w tygodniu – za każdym razem coś innego. Zaczęłam
zauważać zmiany na wadze, w marcu ważyłam już 60 kg, a moje TSH spadło do
3.2!!!
Dzięki rodzinie i przyjaciołom,
którzy nigdy nie kwestionowali mojej wartości i wspierali mnie w walce o
zdrowie, obrałam dobry kierunek – nie oglądałam się już za siebie, pokochałam
nową osobę, którą się stałam i podniosłam standardy – nie tylko jeśli chodzi o
nowego partnera, ale także o to ile wymagam od siebie. W momencie kiedy
zaczęłam zauważać efekty swojej pracy, wiedziałam, że nie mogę na tym
poprzestać. Tarczyca lubi się buntować, jeśli przyzwyczaisz ją do aktywności
fizycznej, a później odpuścisz, odpłaci Ci się pięknym za nadobne w postaci dodatkowych kilogramów. Przestałam
to traktować jako wyrok, tylko właśnie jako motywację. Obecnie wciąż ćwiczę z
Ewą, ale teraz tylko Killer i Turbo spalanie (Skalpel wydaje mi się za lekki), 4-5
razy w tygodniu biegam na siłownię, gdzie około 30-40 minut przeznaczam na
cardio i 45 minut na trening siłowy (pompuję pupę squatami z ciężarkami, pracuję
nad ramionami i brzuchem), jeżdżę dużo rowerem i spaceruję. Polecam też basen:)
Robię to nie dlatego, że chcę jeszcze schudnąć ( obecnie ważę 58 kg i niech tak
zostanie, chcę czuć się kobieco), ale dlatego, że wciąż czuję potrzebę pracy
nad sobą i aktywność fizyczna to moja recepta na szczęście. Na dzień dzisiejszy
moje TSH wynosi 1.2.
Czy jeszcze potrzebuję walidacji?
Nie. Widzę facetów, którzy oglądają się za mną, słyszę komplementy, ale reaguję
na to tylko uśmiechem myśląc sobie „gdybyście tylko wiedzieli ile mnie to
kosztowało…” Walka z niedoczynnością tarczycy wymaga Twojej cierpliwości i
pracy. Zdrowa osoba zaobserwuje zmiany na swoim ciele po 4 tygodniach ćwiczeń.
U nas nie ma na to reguły, może to właśnie magiczne 4 miesiące tak jak u mnie?
Na pewno przyjdzie taki moment, że będziesz chciał się poddać, bo nie widzisz
efektów. Nie rób tego. Nie chcesz zaczynać od nowa! Daj sobie czas, bądź
systematyczny i przyjrzyj się temu co jesz. Rozpisz sobie treningi. Jeżeli
wciąż dokuczają Ci objawy niedoczynności – ospałość, wypadanie włosów,
zaparcia, spowolniony metabolizm, sucha skóra – koniecznie odwiedź endokrynologa
i poproś o zwiększenie dawki. Jestem z Tobą, kibicuję i czekam na efekty:)
Wiem, że wiele/wielu z Was doznało odrzucenia przez niedoczynność, macie
wrażenie, że Wasze życie zmieniło się nieodwracalnie. Zawsze możecie obrócić to
w coś dobrego. Czekam na Wasze historie i życzę Wam niskiego TSH!:) Patrzymy tylko przed siebie!
czwartek, 24 lipca 2014
Hashi!
Witajcie Niedoczynne:)
Dziś zaczynamy cykl artykułów o Hashimoto. Bardzo dziękuję Wam za współpracę i życzę owocnej lektury. Proszę zajrzyjcie także do plików pdf - znajdziecie tam wskazówki jak możecie same się badać, co należy uwzględnić w Waszej diecie by sobie pomóc oraz na jakie sygnały należy szczególnie zwrócić uwagę.
Kasia
A także:
http://www.medicinenet.com/hashimotos_thyroiditis/
http://www.mp.pl/pacjent/choroby/show.html?id=77782
Dziś zaczynamy cykl artykułów o Hashimoto. Bardzo dziękuję Wam za współpracę i życzę owocnej lektury. Proszę zajrzyjcie także do plików pdf - znajdziecie tam wskazówki jak możecie same się badać, co należy uwzględnić w Waszej diecie by sobie pomóc oraz na jakie sygnały należy szczególnie zwrócić uwagę.
Hashimoto – nie, to nie potrawa kuchni azjatyckiej.
Zapalenie tarczycy Hashimoto jest najczęstszą
przyczyną niedoczynności tarczycy. Nazwa wzięła się od nazwiska lekarza, który
po raz pierwszy opisał ją w 1912 roku – był to dr Hakaru Hashimoto.
Przyczyny
Zapalenie tarczycy Hashimoto wywołane jest
zapaleniem gruczołu tarczycy. Jest to choroba autoimmunizacyjna - oparta na
zasadzie „samobója”. Oznacza to, że nasz organizm atakuje gruczoł tarczycy, jak
gdyby był on intruzem, niepożądanym ciałem obcym. Przyczyny występowania
takiego procesu są do tej pory nieznane. Zauważono jednak, że jest to choroba
dziedziczna. Może być ona także powiązana z innymi schorzeniami wynikającymi z autoagresji
– np. cukrzycą typu 1, celiakią, bielactwem, układowym toczniem rumieniowatym, reumatoidalnym
zapaleniem stawów, czy niedokrwistością Addisona i Biermera.
W znacznej większości przypadków Hashimoto występuje
u kobiet między 30. a 50. rokiem życia. Hashimoto spotykane jest u 1% mężczyzn.
Niestety, coraz częściej ten problem dotyka także dzieci i młodych. Próbki krwi chorych na Hashimoto wykazują
podwyższony poziom przeciwciał tarczycy, w szczególności peroksydazę tarczycową
i tyreigobulinę.
Limfocyty T (odpowiedzialne za komórkową odpowiedź
odpornościową) atakują tarczycę wywołując przy tym utajone i bezbolesne
zapalenie, które stopniowo ją wyniszcza. Efektem tego, tarczyca nie wytwarza hormonów
tarczycowych lub wytwarza ich za mało i w ten sposób powstaje niedoczynność
tarczycy.
Objawy
Objawy Hashimoto przypominają objawy niedoczynności tarczycy. Bardzo łatwo ich nie dostrzec (mogą przypominać objawy innych chorób) lub przypisać je starzeniu. Może się tak zdarzyć, że nie dostrzeżesz u siebie żadnego z poniższych objawów.
Początkom Hashimoto towarzyszy zazwyczaj
powiększenie tarczycy (wole). Z czasem tarczyca pomniejsza się i mogą wystąpić
guzki. Dlatego tak bardzo ważne jest fizyczne badanie Twojej szyi przez
endokrynologa (Ty też sama możesz to zrobić, proszę zobacz PDF!), a także
regularne USG tarczycy!
Wśród najczęstszych symptomów Hashimoto wymienia się:
-zmęczenie
-depresję
-przyrost wagi
-brak tolerancji na zimno
-senność
-suche, szorstkie włosy
-skurcze mięśni
-suchą skórę
-zaparcia
-podwyższony poziom cholesterolu
-problemy z koncentracją
-puchnięcie nóg
-u niektórych
tarczyca powiększa się na tyle, że jest przyczyną uczucia pełności lub ucisku
gardła, a w zaawansowanych przypadkach mogą pojawić się trudności w połykaniu
pokarmów stałych lub nawet płynów
- do
rzadkości należą skargi na ból i tkliwość w okolicy tarczycy.
W najgorszym wypadku (do którego nie możemy dopuścić)
przy nieleczonym Hashimoto, silny stres,
operacja lub uszkodzenie ciała w wyniku wypadku mogą doprowadzić do spowolnienia czynności
serca, ochłodzenia organizmu i zaburzeń pracy serca, a także śpiączki
hipometabolicznej (myxedema coma).
Objawy, które zaobserwowałyście u siebie:
Kasia
wypadanie włosów, sucha skóra,
senność, kołatania serca, wreszcie czuje zimno (jak nie brałam leków ciągle
było mi gorąco)
Kasia
Co mi najbardziej przeszkadza?
Sucha skóra. Jest strasznie przesuszona! Mam wrażenie, że pęka nawet jak się do
czegoś zbliżę, a nawet nie dotknę! Mam mnóstwo małych ranek na rękach, na
nogach.. mimo codziennych zabiegów pielęgnacyjnych jest strasznie sucha, nieelastyczna
i delikatna. Nie bardzo jest co z nią zrobić..
Ela
Moje objawy to: • Uczucie zimna • Zmęczenie • Senność • Sucha skóra • Problemy z pamięcią • Rozdrażnienie • Nerwowość • Przygnębienie • Brak chęci na cokolwiek • Przybieranie na wadze Myślę że wszystkie objawy i te tu wymienione przeze mnie, jak i te które mają inni przeszkadzają nam w jakimś stopniu w codziennym życiu. Dla mnie osobiście najgorsze są wahania nastroju, które tak naprawdę biorą się znikąd i trudno nad nimi zapanować. Jest OK., następnie przychodzi rozdrażnienie i kończy się to lekką depresją. I najgorzej jest to wytłumaczyć osobom, które nie mają pojęcia o Hashi… Ciężkim momentem był też fakt, gdy okazało się że przytyłam. Przez pierwsze 3lata zdiagnozowanej choroby nie zauważałam zmian w swojej wadze, a potem nastąpiła znacząca zmiana. I od tamtej pory trzymam wagę, przez ostatni rok nieznacznie schudłam, ale wiadomo jak to jest z motywacja przy tej chorobie.
Moje objawy to: • Uczucie zimna • Zmęczenie • Senność • Sucha skóra • Problemy z pamięcią • Rozdrażnienie • Nerwowość • Przygnębienie • Brak chęci na cokolwiek • Przybieranie na wadze Myślę że wszystkie objawy i te tu wymienione przeze mnie, jak i te które mają inni przeszkadzają nam w jakimś stopniu w codziennym życiu. Dla mnie osobiście najgorsze są wahania nastroju, które tak naprawdę biorą się znikąd i trudno nad nimi zapanować. Jest OK., następnie przychodzi rozdrażnienie i kończy się to lekką depresją. I najgorzej jest to wytłumaczyć osobom, które nie mają pojęcia o Hashi… Ciężkim momentem był też fakt, gdy okazało się że przytyłam. Przez pierwsze 3lata zdiagnozowanej choroby nie zauważałam zmian w swojej wadze, a potem nastąpiła znacząca zmiana. I od tamtej pory trzymam wagę, przez ostatni rok nieznacznie schudłam, ale wiadomo jak to jest z motywacja przy tej chorobie.
Kasia
Jak już zdiagnozowano u mnie
problemy z tarczycą to zaczęłam zwracać uwagę na większą ilość objawów.
Okrutnie sucha skóra, problemy z koncentracją i pamięcią. Ale chyba nigdy mnie
to nie załamało ani nie miałam z tym problemów. Był to dla mnie dodatkowy
bodziec, żeby wziąć się za siebie
Justyna
Justyna
Jednym z objawów było to, że miałam
ogromną szyję, wole, przez nieleczenie (o czym nie wiedziałam, że to mam)
bardzo mi narosło i mało brakowało, a musieliby wycinać. Jednym z głównych
objawów jest obniżenie nastroju, chodziłam do psychologa. Po kilku latach
stałam się bardziej nerwowa, wrażliwa, wszystko mi przeszkadza, a to krzywo
stoi, a to nie na swoim miejscu leży, (bardzo przeszkadza to moim bliskim),
jeśli nie wypije tabletki przez max. 3 dni, jestem jeszcze bardziej nerwowa.
Również nadmierna potliwość i przybieranie na wadze (najbardziej mi to
przeszkadza).
Kasia
Kasia
Objawy
Hashi: Dopoki nie bylam dobrze ustawiona na lekach mialam wszystko - od silnych
zaburzen rytmu serca, po zmeczenie, itp. W chwili obecnej moim najwiekszym
problemem jest waga... nie moge sobie z nia w ogole poradzic, od ponad roku waze
90 kg... Czesto jestem zmeczona i senna. Mam chustawki nastrojow, jest mi
zimno, wypadaja mi wlosy, mam sucha skore. Meczy mnie przelyk... zapalenia
przelyku naprzemienne z biegunkami... i waga albo stoi w miejscu, albo idzie w
gore...
Badaj się zgodnie z instrukcją zawartą w PDF! Twój endokrynolog
powinien uważnie obejrzeć Twoją szyję, a także zapytać Cię czy choroba występowała
w Twojej rodzinie. Największą rolę odegrają jednak badania krwi.
Nawet lekarz rodzinny może wysłać Cię na badanie oceniające czynność tarczycy (TSH).
Przy górnej granicy normy zaleca się zbadanie stężenia wolnej tyroksyny (FT4).
Jawnej niedoczynności tarczycy towarzyszy
zwiększone stężenie TSH i zmniejszone stężenie FT4. Natomiast
utajona niedoczynność tarczycy to zwiększone stężenie TSH i prawidłowe
stężenie FT4. Kiedy wiesz już, że należysz do niedoczynnych, koniecznie warto
sprawdzić dlaczego. Przy Hashimoto, USG
tarczycy najczęściej wskaże zmniejszenie/zwiększenie tarczycy i jej zmniejszoną/zwiększoną
echogeniczność. Innym sposobem jest test na przeciwciała – zbadanie stężenia
przeciwciał przeciwtarczycowych w surowicy, a dokładniej przeciwciał
przeciwko tyreoperoksydazie (anty-TPO) lub przeciwko tyreoglobulinie (anty-TG).
Jak Wam udało się rozpoznać Hashimoto?
Kasia
Do 15 roku życia bylam bardzo szczupłą dziewczyną (przy
wzroscie 175 cm ważyłam 45 kg). Pierwsza miesiączka przyszła w wieku 14 lat i byla
nieregularna. Dlatego zaczęłam brać
hormony (tabletke antykoncepcyjna) i tyc... mimo tego, ze uprawialam wyczynowo
taniec towarzyski. Po zakonczeniu przygody z tańcem w wieku 18 lat ważyłam 65
kg. Na pierwszym roku studiów (2002 rok) waga skoczyła do 75 kg, na drugim do
85 kg... TSH, T3 i T4 byly caly czas w normie. Zaczęłam uprawiać więcej sportu, w 2006 waga spadla do
72 kg - skończyłam studia w Polsce, wyjechałam na stale do Niemiec, poznałam
tutaj mojego męża i w 2011 urodzilam nasze coreczki blizniaczki.
Dzieci urodziły sie w kwietniu. Cztery
miesiące pozniej zaczelam szybko tracić na wadze (z czego bardzo sie
ucieszylam). Niestety radosc byla przedwczesna, TSH nieczytelne w granicy 0...
Diagnoza: silna nadczynnosc tarczycy. Dwa miesiace pozniej TSH powyzej 7... to
byl poczatek Hashimoto (aczkolwiek lekarze nie wykluczaja, ze mialam Hashi juz
jako nastolatka, ale nikt nie umial go zdiagnozowac). Wynik TSH potwierdzily
oczywiscie T3 i T4, i przeciwciala na Hashi. Dostalam L-Thyroxin (niemiecka
nazwa) - obecnie biore 100mg dziennie... Po ciazy zaczely sie problemy z Hashi,
zapalenia przelyku (nigdy nie mialam problemow z takimi rzeczami), biegunki...
Kasia:
Miałam podwyższony poziom PRL
(prolaktyny) i ciągle spałam, ale to ciągle (od rana do rana :P), miałam anemię
z powodu braku żelaza. Hashimoto zdiagnozowali mi dopiero jak zrobili w
szpitalu wszystkie badania - na Hashi wskazywało mega duże Anty-TPO
(przeciwciała)
Agata:
Wszystko zaczęło się po ciąży.
Tydzień po porodzie ważyłam mniej niż przed ciążą. Bardzo się ucieszyłam, że
udało mi się zgubić kilogramy w tak krótkim czasie . Niestety nie trwało to
długo. Zaczęłam tyć, źle się czuć. Po pewnym czasie postanowiłam, że pójdę do
dietetyka. Pani poleciła mi zbadanie poziomu TSH. Okazało się, że wynik jest
lekko podwyższony. Zrobiłam więcej badań, ale wszystko było w normie.
Endokrynolog stwierdził, że jest to poporodowe zapalenie tarczycy i przepisała
mi Euthyrox. Byłam na diecie opartej na tłuszczach, ale niestety przytyłam
jeszcze bardziej. Zrezygnowałam z tej diety i postanowiłam po prostu zdrowiej
się odżywiać. Przynajmniej zahamowałam proces tycia. Tydzień temu byłam na USG tarczycy
,lekarz powiedział mi, że to nie jest niedoczynność, ale początki Hashimoto.
Kasia:
przez jakieś trzy lata miesiąc w
miesiąc byłam ważona, mierzona i badana na poziom tsh. Na tej podstawie udało
nam się ustalić dla mnie dawkę letroxu na poziomie 112,5 um na dobę. Mając 17
lat trafiłam do szpitala z powodu zasłabnięcia (odwodnienie) i spotkałam na
swojej drodze pediatrę- endokrynologa który leczy mnie do dziś. Przy pierwszym
spotkaniu orzekł zapalenie autoimmunologiczne tarczycy skąd niedoczynność, gruczoł
mały i palpacyjnie niewyczuwalny, ale bardzo niejednorodny, z naciekami i
guzkami. Co wizytę robimy usg ponieważ zarówno w lewym jak i w prawym płacie
tarczycy mam guzki które raczej trzymają swój wymiar, ale wymagają ciągłej
obserwacji. Oprócz standardowego usg zawsze mam wykonywane usg metoda
dopplera-pozwala ono ocenić czy w guzkach pojawia się przepływ krwi co
świadczyłaby o powstawaniu zmian nowotworowych. Póki co są to charakterystyczne
zmiany dla zapalenia gruczołu. Oglądając moją skóre lekarz podejrzewa, że czeka
mnie bielactwo.
Ela
W listopadzie minie 11 lat (w tej chwili
mam 27lat) odkąd zdiagnozowano u mnie Hashi. Stało się to całkiem przypadkiem.
Na zajęciach w szkole mówiliśmy o efektach Czarnobyla i że jednym z nich są
choroby tarczycy. Wiadomo jak się wraca do domu to rodzice zawsze pytają więc i
o tym jakoś im wspomniałam. Moja mama podchwyciła temat i zaczęła przyglądać
się mojej szyi (żeby nie było moja mama jest pielęgniarką) i tak oto zaczęły
się moje wizyty u różnych lekarzy i badania. Wyniki TSH miałam w normie,
natomiast badanie USG wykazało zapalenie tarczycy, i potem na wizytach u Endo
(i kolejnych badaniach) okazało się że mam Hashi.
Kasia
O Hashimoto dowiedziałam się jakies
3 lata temu, pierwsza endokrynolog stwierdziła to na podstawie wielkiego TSH i
przekroczonych wyników aTPO i aTG (wyniki kolo 600). Aktualnie leczę się już u
innego endokrynologa, który dodatkowo wykonał USG i na podstawie tych
wszystkich badań zostałam hashimotką J Jestem na smoczej dawce Euthyroxu 150 a
generalnie to nigdy poniżej 100 nie zeszłam. Do endokrynologa trafiłam
przypadkiem, skierowal mnie tam neurolog do którego zgłosiłam się z drętwieniem
palców u rąk. Wcześniej po prostu myślałam, że jestem grubasem z natury i lenistwa,
zwłaszcza jak wróciłam z długiego pobytu z fast foodowego kraju, a potem
dowiedziałam się że jest tego głębsza przyczyna.
Justyna
Otóż, u mnie lekarz wykrył to
zupełnie przypadkowo. Już mówię jak. Moja siostra na to choruje, ale u niej
wykryli jak chodziła jeszcze do podstawówki, czyli z 10-12 lat temu. Poszłam
razem z nią na badania kontrolne, tak po prostu, do towarzystwa. Weszłam z nią
do gabinetu i pierwsze co, to lekarz spojrzał na mnie i powiedział, że bez
badań on wie, że również na to choruje. Było to tak zaawansowane, że lekarz
"gołym okiem" to zobaczył. W tym samym dniu badania, USG, krew i te
sprawy
Jak leczyć zapalenie tarczycy Hashimoto?
Niestety, nie ma leku na Hashimoto. W większości
wypadków zapalenie kończy się niedoczynnością.
Leki zawierające hormony tarczycy mogą zastąpić te,
które produkował nasz gruczoł zanim doszło do zapalenia. Głównymi hormonami
wytwarzanymi przez zdrową tarczycę są T3 i T4. Przyjmowanie jednego lub obu z
nich może załagodzić lub zniwelować objawy Hashimoto. Jeśli zrezygnujemy z
przyjmowania leków, nasza tarczyca nie będzie w stanie utrzymać odpowiedniego
poziomu hormonów, a objawy niedoczynności staną się coraz bardziej dokuczliwe.
Czy Hashimoto przeszkodzi mi w zajściu w ciąże?
Zapalenie tarczycy Hashimoto to nie powód by
rezygnować z zajścia w ciążę. Niestety, u niektórych kobiet Hashimoto wpływa
negatywnie na płodność. Jeżeli planujesz dziecko, upewnij się, że udało Ci się
osiągnąć poziom TSH w granicach 1 – 2.
Kasia
Pomaga trochę bieganie i aktywność
fizyczna- wtedy ukrwienie i stan skóry sie poprawia, no i męczące uczucie zimna
tez znika
Ela
Mam wsparcie ze strony rodziny, od
2lat choruje też moja przyjaciółka, więc mam z kim o tym porozmawiać. Staram
się też myśleć pozytywnie, i wiem że Hashi to nie koniec świata, i przecież są
gorsze choroby. Od czasu do czasu sięgam też po jakąś lekturę, żeby wiedzieć
czy ja sama jakoś mogę wpłynąć na swoją chorobę i na to by coś polepszyć.
Cieszy mnie fakt, że coraz więcej osób o tym pisze, bo 11latemu to były suche
fakty o chorobie.
Kasia
Zaczęłam zwracać uwagę na to co
jem, ktoś mi powiedział ze hashimotowcy lubią produkty o niskim indeksie
glikemicznym, więc na takie tez się przestawiłam, odstawiłam słodycze, słodzone
napoje, pieczywo, ziemniaki ,…, i zaczęłam biegać. Dzięki temu wszystkiemu
przebiegłam maraton, a na koncie mam tez dwa półmaratony i inne krótsze biegi.
Nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że mogę pokochać bieganie, którego zawsze
unikałam. Straciłam około 13 kilo (bo już pod 90 kg podchodziłam przy wzroście
171cm). Teraz dalej jestem grubaskiem z nadwagą i wielkim biustem, jednakże
moje ciało zaczęło lepiej wyglądać a ja zaczęłam lepiej się w nim czuć. Ale
powiem Ci szczerze, że jak zobaczyłam Twoją przemianę to dało mi to nowego kopa
do jeszcze większego działania i mam nadzieję, ze kiedyś się będę mogła moim
wymarzonym 69 kg pochwalić. Co mi
przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu? Chyba nic. Może fakt, ze przez
hashimoto przestałam być honorowym dawcą krwi i nie mogę być dawcą szpiku, a we
mnie trochę taka Matka Teresa tkwi A poza tym, to nie sądze by moje zmęczenie
było większe niż u innych leniwych ludzi, a moja sucha skóra jakaś wybitnie
przeszkadzająca.
Kamila
Samopoczucie jest tylko i wyłącznie zależne od tego
co się zje, wszelki gluten, pszenica, bułki, fast foody pizza i przede
wszystkim alkohol dają bardzo do wiwatu. Po tych rzeczach staję sie ociężała,
złe samopoczucie, depresja, brak chęci na nic . Waga oczywiście cały czas coraz
większa -- w rok 15kg. Ale jak tylko żywiąc sie sałatą i woda oraz chudym
gotowanym mięsem dołączając aktywność fizyczną, po tygodniu opuchlizna schodzi.
Można życ na nowo, jesteś tym co jesz i
to się tu sprawdza w 100% jest bardzo ciężko utrzymać dietę bo brak sil i chęci
ale cały czas wierzę, że sie zabiorę za siebie, pozdrawiam
Justyna
Jak sobie z tym radze? hm? Staram
się dzień w dzień pić tabletkę, odreagowywać poprzez wysiłek, spacery, cokolwiek,
żeby nie siedzieć w miejscu. Jedna mała, biała tableteczka a tyle daje . Także
kobietki, PIJCIE TE MAŁE PIKSY
Kasia
Codziennie wściekam się patrząc w lustro. Mam prace siedząca, pracuje na uczelni, pisze doktorat, wykładam. Obecnie aż do początku października bardzo dużo stresu w pracy i dwójkę małych dzieci w domu. Bardzo pomaga mi mąż, bez niego nie dałabym rady. Szczerze mówiąc, tutaj lekarstwem na wszystko sa tabletki. Długo szukałam lekarza, moje TSH to obecnie 1,2. Nikt nie powiedział mi co wolno jesc, a czego nie wolno jeść przy Hashimoto. O Tobie dowiedziałam sie w ubiegły weekend dzieki stronie Ewy i byłam zaskoczona, ze nie mogę jesc pewnych produktów. Nie mialam pojecia o zwiazku glutenu i Hashi... to chyba mówi wszystko o tym, jak niewielka wiedze mam o mojej chorobie... a przeciwciała idą non stop w gore... zaczynałam od 25 mg... teraz jestem przy 100 mg...
Kasia
Codziennie wściekam się patrząc w lustro. Mam prace siedząca, pracuje na uczelni, pisze doktorat, wykładam. Obecnie aż do początku października bardzo dużo stresu w pracy i dwójkę małych dzieci w domu. Bardzo pomaga mi mąż, bez niego nie dałabym rady. Szczerze mówiąc, tutaj lekarstwem na wszystko sa tabletki. Długo szukałam lekarza, moje TSH to obecnie 1,2. Nikt nie powiedział mi co wolno jesc, a czego nie wolno jeść przy Hashimoto. O Tobie dowiedziałam sie w ubiegły weekend dzieki stronie Ewy i byłam zaskoczona, ze nie mogę jesc pewnych produktów. Nie mialam pojecia o zwiazku glutenu i Hashi... to chyba mówi wszystko o tym, jak niewielka wiedze mam o mojej chorobie... a przeciwciała idą non stop w gore... zaczynałam od 25 mg... teraz jestem przy 100 mg...
Co warto przeczytać, gdzie warto zajrzeć?
Monika
Stronka na Facebooku dla Hashimotek https://www.facebook.com/dlachorychnahashimoto?ref=profile
Ela
Mogę jedynie polecić książkę Sandra
Cabot i Margaret Jasińska pt. „Leczenie chorób tarczycy”. Opisuje wszystkie
choroby tarczycy, metody leczenia i jest tez rozdział odnośnie tego co powinno
się jeść a co nie.
Kasia
Pierwszy moj krok w
tym tygodniu to kupno ksiazki dr Kharrazian o Hashi, podobno genialna ksiazka:
Why do i still have thyroid symptoms when my lab tests are normal. Malymi
kroczkami postanowilam wyeliminowac gluten z diety, musze pierwsze poczytac, co
mi wolno, a czego nie wolno jesc... gdzie kupowac produkty, itp. Nie mam o tym
pojecia! Na fb jest grupa odnosnie Hashi: https://www.facebook.com/groups/1401243640127599/
A także:
„Jak żyć z Hashimoto, poradnik dla pacjenta” Armin Heufelder, Leveke Brakebusch. Czy ktoś z
Was ma już za sobą lekturę? :)
PDF o Hashimoto
źródła:
http://www.medicinenet.com/hashimotos_thyroiditis/
http://www.mp.pl/pacjent/choroby/show.html?id=77782
http://chomikuj.pl/M-kamyy/Diagnoza/Hashimoto
wtorek, 22 lipca 2014
Apel do Hashimotek!
Niedoczynne!
Wciąż odpisuję jeszcze na Wasze pytania i historie, dlatego proszę o cierpliwość:)
A teraz apel do HASHIMOTEK!
Chciałabym przygotować serię artykułów o Hashimoto, dlatego proszę, bombardujcie mnie swoimi historiami przez formularz kontaktu. Proszę o odpowiedź na poniższe pytania:
1) W jaki sposób dowiedziałaś się o Hashimoto? Jakie wyniki na to wskazały? Czy Twojemu Hashi towarzyszą też inne schorzenia?
2) Jakie masz objawy Hashi? Co najbardziej przeszkadza Ci w funkcjonowaniu na co dzień?
3) Jak sobie radzisz? Co Cię motywuje?
4) Czy znasz materiały/ fora internetowe (byle nie takie, które "dołują"!) warte polecenia dla chorych na Hashimoto?
Będę Wam bardzo wdzięczna za pomoc!
Zdrówka,
Dee
Wciąż odpisuję jeszcze na Wasze pytania i historie, dlatego proszę o cierpliwość:)
A teraz apel do HASHIMOTEK!
Chciałabym przygotować serię artykułów o Hashimoto, dlatego proszę, bombardujcie mnie swoimi historiami przez formularz kontaktu. Proszę o odpowiedź na poniższe pytania:
1) W jaki sposób dowiedziałaś się o Hashimoto? Jakie wyniki na to wskazały? Czy Twojemu Hashi towarzyszą też inne schorzenia?
2) Jakie masz objawy Hashi? Co najbardziej przeszkadza Ci w funkcjonowaniu na co dzień?
3) Jak sobie radzisz? Co Cię motywuje?
4) Czy znasz materiały/ fora internetowe (byle nie takie, które "dołują"!) warte polecenia dla chorych na Hashimoto?
Będę Wam bardzo wdzięczna za pomoc!
Zdrówka,
Dee
poniedziałek, 21 lipca 2014
Wspólnie tworzymy logo!
Moje Drogie Niedoczynne,
Zachęcam Was do przesyłania Waszych zdjęć w akcji -- aktywnie walczymy z niedoczynnością:) Może to być potrawa, którą przygotowałyście, aktywność fizyczna, oczekiwanie w kolejce do endo lub moment, który może zainspirować innych do walki! Czekam na Wasze zdjęcia do końca tygodnia w wiadomościach prywatnych na facebooku
Aktywnie z niedoczynnością na FB
lub pod adresem email: dariakikola@gmail.com
Motywujmy i inspirujmy razem:)
A Ty co dziś zrobiłaś dla swojej tarczycy?
Poziomka 25 poleca:
godzinny spacer z psem :)
Z mojej strony -- cardio (orbitrek) - 40 minut (poziom 7)
Pamiętaj, zawsze rozgrzewaj się przed ćwiczeniami. Unikniesz w ten sposób kontuzji i przyspieszysz spalanie tkanki tłuszczowej. Same brzuszki nie dadzą Ci efektu płaskiego brzucha... Przeznacz przynajmniej 20 minut na cardio zanim przystąpisz do ćwiczeń.
A później moja ulubiona sekcja - ciężary:)
20 x squats (przysiady) z 5 kg w obu dłoniach
15 x wyrzut nóg w bok (obie nogi)
10 x "deska" z podnoszeniem ręki i wyciąganiem jej do przodu (bez ciężarka)
20 x squat i unoszenie jednego ciężarka do góry (10 kg)
dla początkujących polecam trening z kettlebells
Po wszystkim coś zdrowego do picia - borówki, maliny, jogurt naturalny, mleko bez laktozy (tu przed miksowaniem), najlepiej w towarzystwie przyjaciółki lub partnera, który nie może wyjść z podziwu:)
Zachęcam Was do przesyłania Waszych zdjęć w akcji -- aktywnie walczymy z niedoczynnością:) Może to być potrawa, którą przygotowałyście, aktywność fizyczna, oczekiwanie w kolejce do endo lub moment, który może zainspirować innych do walki! Czekam na Wasze zdjęcia do końca tygodnia w wiadomościach prywatnych na facebooku
Aktywnie z niedoczynnością na FB
lub pod adresem email: dariakikola@gmail.com
Motywujmy i inspirujmy razem:)
A Ty co dziś zrobiłaś dla swojej tarczycy?
Poziomka 25 poleca:
godzinny spacer z psem :)
zumbę:)
kitesurfing:)
rolki:)
Z mojej strony -- cardio (orbitrek) - 40 minut (poziom 7)
Pamiętaj, zawsze rozgrzewaj się przed ćwiczeniami. Unikniesz w ten sposób kontuzji i przyspieszysz spalanie tkanki tłuszczowej. Same brzuszki nie dadzą Ci efektu płaskiego brzucha... Przeznacz przynajmniej 20 minut na cardio zanim przystąpisz do ćwiczeń.
A później moja ulubiona sekcja - ciężary:)
20 x squats (przysiady) z 5 kg w obu dłoniach
15 x wyrzut nóg w bok (obie nogi)
10 x "deska" z podnoszeniem ręki i wyciąganiem jej do przodu (bez ciężarka)
20 x squat i unoszenie jednego ciężarka do góry (10 kg)
dla początkujących polecam trening z kettlebells
Po wszystkim coś zdrowego do picia - borówki, maliny, jogurt naturalny, mleko bez laktozy (tu przed miksowaniem), najlepiej w towarzystwie przyjaciółki lub partnera, który nie może wyjść z podziwu:)
Już wkrótce - Hashimoto, co nas różni i co nas łączy? Oraz edukujmy społeczeństwo - wspólnie zbudujmy listę objawów niedoczynności i nadczynności tarczycy. Nie tych książkowych. Tych, które towarzyszą nam na co dzień...
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na Wasze inspiracje!
Dee
niedziela, 20 lipca 2014
Motywacja na nowy tydzień! Poziomka 25
Poziomka lat 25..
Niedoczynność tarczycy - znany mi
od dawna temat. Zmagam sie z nią od 16. roku życia, od tego momentu byłam na rożnych
dawkach leku. Przez bardzo długi okres
nikt ze znanych mi wtedy endokrynologów nie potrafił dobrać mi odpowiedniej
dawki. Do moich objawów należały problemy z cerę (od strony hormonalnej), drętwienie
kończyn górnych i dolnych , uczucie zimna, suche włosy i szorstkie łokcie,
obfite miesiączki, senność, problemy z trawieniem..
Zawsze bardzo szczupła i wysoka
(174 cm) przybrałam na wadze.. Na przełomie roku 2009 / 2010 nastąpił mój
totalny ''przełom'' w złym tego słowa znaczeniu. Przestalam jeść rankami-jadłam
dopiero po południu i to coraz więcej, więcej i więcej.... czasami nie jadłam nic,
kompletnie i nie czułam głodu - wtedy też moja waga podskoczyła do ok 85 kg…w
krytycznym momencie dobiłam do 93 kg.
Od tamtego czasu zmieniłam
wszystko diametralnie, ćwiczenia, zdrowe odżywianie i przede wszystkim mniej
zamartwiania się. Nie ćwiczę ekstremalnie, ćwiczę z Ewą, z Mel B, dużo chodzę
bo mam psa, wiec spacery, spacery i jeszcze raz spacery! Ulubione danie
- Mozarella, pomidor, ogórek bazylia i zupki : ) Codziennie spożywam od
1000-1500 kcal. Ćwiczę raz dziennie, przynajmniej raz dziennie mam jakąś aktywność.
Obecna waga 72 kg, dawka
Euthyroxu 75mg i jestem szczęśliwa! Nadal stawiam sobie cele i pracuje nad
swoim zdrowiem i sylwetką...warto:)))
W razie pytań chętnie służę radą
pod adresem @: kpaterok@yahoo.com
Historia Magdy. Poszukujemy endo w Belgii!
Cześć,
Nazywam się Magda i od niedawna wiem, że jestem niedoczynna. Podejrzewałam niedoczynność od paru miesięcy ale dopiero teraz mam twarde dowody w postacji wyników badań.
Wszystko zaczęło się najprawdopodobniej 2 lata temu.
Najprawdopodobniej, bo nie obudziłam się pewnego dnia 8kg cięższa. Tyłam stopniowo. Odchudzałam się i tyłam, każdą dietę kończyłam dodatnim bilansem i tłumaczyłam sobie, że to moja wina, że to jo-jo. Teraz przy wzroście 161 cm ważę 65 kg, Rok temu ważyłam 57 a dwa lata temu 50kg.
Od kilku lat mam problemy ze skórą, od kiedy pamiętam zawsze mogłam po niej "pisać" paznokciem, mimo stosowania codziennie balsamów. 2 lata temu dostałam wysypki w skutek leczenia której -przez lekarza pierwszego kontaktu- wylądowałam w szpitalu- (tak... lekarz, 1-go kontaktu leczył moją alergię lekiem na świerzba i żeby było śmiesznie, lekiem z moim alergenem). Po 3 dniach takiego leczenia cale moje ciało było pokryte żółtymi, ropiejącymi strupkami, a ja nie mogłam na siebie patrzeć. Skończyłam w szpitalu.
Po szpitalu i w szpitalu byłam leczona maściami sterydowymi przez około rok (z przerwami), aż w końcu prywatnie zrobiłam testy na alergię i okazało się że jestem uczulona na 2 najczęściej stosowane w kosmetykach konserwanty.
Moje przytycie tłumaczyłam sobie leczeniem sterydami. Ale gdy je odstawiłam, waga nie spadła, dalej rosła. Po 2 miesiącach codziennych ćwiczeń, dbania o zdrową dietę schudłam 1kg. Załamka. Wystarczyły mi 2 tygodnie bez ćwiczeni i przybrałam 2 następne kg.
Teraz już wiem, że moja sucha skóra to był objaw niedoczynności. Że przytycie to nie był skutek leczenia skóry, tylko kolejny objaw. Wiem, że nie jestem zołzą (bardzo łatwo mnie wyprowadzić z równowagi), ani śpiącą królewną (moje zmęczenie)- to wszystko przez ten mały gruczoł.
Mam 28 lat i TSH 7, a w tym wieku powinnam mieć poniżej 2. Nie zaniedbywałam się. Zawsze się zdrowo odżywiałam, jadłam dużo ryb, warzyw. Nie wyobrażam sobie posiłku bez surówki lub owocu. Nie rozumiałam co robię źle, że tyję. Jakbym ekstrahowała cellulit z powietrza. Doświadczałam dietetycznego efektu motyla- ktoś tam na świecie wpierdzielał pączki a mi rósł tyłek. Pierwsza moja reakcja po zdiagnozowaniu to była ulga- "teraz rozumiem", potem jak zaczęłam się wgłębiać w temat- przerażenie i teraz po przeczytaniu historii na tym blogu- łapię równowagę.
Jednocześnie mam pytanie- przede mną leczenie, jestem początkująca i szukam endokrynologa w Belgii (bo tu mieszkam) który mnie poprowadzi, zwłaszcza że w przeciągu roku chciałabym zajść w ciążę. Nie musi mówić po polsku, mówię po niderlandzku i angielsku.
Pozdrawiam
Magda
Nazywam się Magda i od niedawna wiem, że jestem niedoczynna. Podejrzewałam niedoczynność od paru miesięcy ale dopiero teraz mam twarde dowody w postacji wyników badań.
Wszystko zaczęło się najprawdopodobniej 2 lata temu.
Najprawdopodobniej, bo nie obudziłam się pewnego dnia 8kg cięższa. Tyłam stopniowo. Odchudzałam się i tyłam, każdą dietę kończyłam dodatnim bilansem i tłumaczyłam sobie, że to moja wina, że to jo-jo. Teraz przy wzroście 161 cm ważę 65 kg, Rok temu ważyłam 57 a dwa lata temu 50kg.
Od kilku lat mam problemy ze skórą, od kiedy pamiętam zawsze mogłam po niej "pisać" paznokciem, mimo stosowania codziennie balsamów. 2 lata temu dostałam wysypki w skutek leczenia której -przez lekarza pierwszego kontaktu- wylądowałam w szpitalu- (tak... lekarz, 1-go kontaktu leczył moją alergię lekiem na świerzba i żeby było śmiesznie, lekiem z moim alergenem). Po 3 dniach takiego leczenia cale moje ciało było pokryte żółtymi, ropiejącymi strupkami, a ja nie mogłam na siebie patrzeć. Skończyłam w szpitalu.
Po szpitalu i w szpitalu byłam leczona maściami sterydowymi przez około rok (z przerwami), aż w końcu prywatnie zrobiłam testy na alergię i okazało się że jestem uczulona na 2 najczęściej stosowane w kosmetykach konserwanty.
Moje przytycie tłumaczyłam sobie leczeniem sterydami. Ale gdy je odstawiłam, waga nie spadła, dalej rosła. Po 2 miesiącach codziennych ćwiczeń, dbania o zdrową dietę schudłam 1kg. Załamka. Wystarczyły mi 2 tygodnie bez ćwiczeni i przybrałam 2 następne kg.
Teraz już wiem, że moja sucha skóra to był objaw niedoczynności. Że przytycie to nie był skutek leczenia skóry, tylko kolejny objaw. Wiem, że nie jestem zołzą (bardzo łatwo mnie wyprowadzić z równowagi), ani śpiącą królewną (moje zmęczenie)- to wszystko przez ten mały gruczoł.
Mam 28 lat i TSH 7, a w tym wieku powinnam mieć poniżej 2. Nie zaniedbywałam się. Zawsze się zdrowo odżywiałam, jadłam dużo ryb, warzyw. Nie wyobrażam sobie posiłku bez surówki lub owocu. Nie rozumiałam co robię źle, że tyję. Jakbym ekstrahowała cellulit z powietrza. Doświadczałam dietetycznego efektu motyla- ktoś tam na świecie wpierdzielał pączki a mi rósł tyłek. Pierwsza moja reakcja po zdiagnozowaniu to była ulga- "teraz rozumiem", potem jak zaczęłam się wgłębiać w temat- przerażenie i teraz po przeczytaniu historii na tym blogu- łapię równowagę.
Jednocześnie mam pytanie- przede mną leczenie, jestem początkująca i szukam endokrynologa w Belgii (bo tu mieszkam) który mnie poprowadzi, zwłaszcza że w przeciągu roku chciałabym zajść w ciążę. Nie musi mówić po polsku, mówię po niderlandzku i angielsku.
Pozdrawiam
Magda
Subskrybuj:
Posty (Atom)